Aktualności

Dzieje Kolekcji Królestwa Polskiego Mirosława Bojanowicza

Dodano: 01/09/1999

Zbigniew Mikulski

Filatelista Nr 9 (923) Wrzesień 1999

Filatelista Nr 10 (924) Październik 1999

 

Największy zbiór znaków pocztowych Królestwa Polskiego z lat 1855-1870 posiadał przed II wojną światową Agaton Fabergé (1876-1957), były zamożny jubiler z St. Petersburga, pracujący przed I Wojną dla carskiej rodziny oraz arystokracji rosyjskiej.
Fabergé, wielki zbieracz Rosji i Finlandii, interesował się też polskim znaczkiem oraz polskimi całostkami, traktując je jako uzupełnienie swojego zbioru Rosji. W 1907 r. zakupił największy ówczesny zbiór pierwszego znaczka polskiego od rosyjskiego kolekcjonera Mertensa, co było podstawą zbudowania własnego zbioru Królestwa Polskiego, obejmującego okres 1855-1870.
Drugą udaną transakcją było kupno archiwów Kolei Warszawsko-Petersburskiej, z setkami listów ofrankowanych pierwszym polskim znaczkiem, przeważnie adresowanych do I.E. Günsburga, ówczesnego dyrektora kolei w St. Petersburgu. Równocześnie, drogą wymiany z Breitfussem ze St. Petersburga, otrzymał wszystkie próby polskiego znaczka i całostek, jakie po likwidacji samodzielności poczty Królestwa odesłane zostały do archiwów w St. Petersburgu.
Interesujące jest że Breitfuss, największy ówcześnie zbieracz w Rosji, otrzymał te próby bezpłatnie od przyjaciela ministra, w którego gestii były te archiwa. Dysponując tak potężną bazą znaczkową i do tego mając duże możliwości finansowe, Fabergé skupował po całym świecie interesujące go obiekty filatelistyczne, także polskie.
Zbiór Królestwa Polskiego, razem z carską Rosją i Finlandią, A. Fabergé pokazał tylko raz w życiu, na wystawie filatelistycznej WIPA 1933 w Wiedniu. Wszystkie te zbiory były sensacją wystawy. W latach trzydziestych, Fabergé będąc w trudnościach finansowych zaciągnął dużą pożyczkę w Londynie, dając jako zastaw swoje zbiory filatelistyczne, między innymi Polskę, Wybuch wojny w 1939 roku spowodował wypowiedzenie tej pożyczki. Ponieważ Fabergé nie potrafił spłacić pożyczki, bank angielski zdecydował się na sprzedaż zastawionych zbiorów, polecając firmie aukcyjnej Harmer w Londynie ich likwidację drogą aukcyjną.
Sprzedaż licytacyjna zbioru polskiego miała odbyć się 10 października 1939 r., jednak na skutek interwencji A. Fabergé przełożono ją na 15 marca 1940 roku.
Część polska obejmowała 213 pozycji katalogowych, podzielonych następująco:

  • znaczki nie używane: 115 sztuk, ze specjalizacją kolorów i usterek druku.
  • znaczki używane: 149 sztuk, w tej liczbie pięć pasków po 3 znaczki, dwa paski po 4 znaczki i jeden pasek z pięciu sztuk,
  • ostemplowania pierwszego znaczka: 175 sztuk, w tym stemple kolorowe, ambulansowe oraz z różnymi numerami.
  • listy ofrankowane pierwszym znaczkiem: 172 sztuki, w tym 12 listów z parkami znaczków oraz jeden list z paskiem trzech sztuk,
  • ostemplowania na listach: 30 listów ze stemplami dworcowymi oraz ambulansowymi,
  • zbiór stempli numerowych na listach: 131 listów, w tym 7, kolorowymi kasownikami: niebieskimi: nr 14 i 164, oraz czerwonymi: nr 18, 70, 108, 122 i 182,
  • rosyjskie znaczki użyte w Polsce: luźne i na listach, ze specjalizacją ostemplować w liczbie ok. 500 sztuk,
  • próby: obie próby ramki znaczka oraz stempla do produkcji całostek 10 k.. jak i rysunek z projektami dla znaczka i znaku opłaty na całostkach,
  • całostki: 3 koperty Poczty Miejskiej w St. Petersburgu, użyte próbnie w Warszawie w 1858 r..
  • dwie używane koperty 1.5 kop. i pięć używanych 3 kop. (pierwsze prow. wyd. 1859 r.)
  • siedem używanych całostek po 3 kop. definitywnego wydania 1860 r.

Ceny osiągnięte na licytacji odpowiadały ówczesnym cenom rynkowym: np. paski po 4 znaczki sprzedano po 9 funtów, pasek pięciu sztuk za 14 funtów, małą kopertę Poczty Miejskiej za 6 funtów i 10 szylingów (na licytacji Bojanowicza przyniosła 15 tys. franków, to jest obecnie ponad 6000 funtów +22,5% dopłat (ówczesna wartość funta wynosiła 25 złotych). W związku z wojną, zbieracze z Europy nic mieli możliwości zakupów z tego zbioru. Prawic cały materiał sprzedano w Anglii lub do USA.
Opisałem obszerniej zbiór Fabergé. ponieważ znaczki i listy z tego zbioru krążą od chwili licytacji w 1940 r. do dnia dzisiejszego po większych zbiorach i stanowiły u Bojanowicza dużą część jego kolekcji, szczególnie jeśli mowa o rzadkościach.
Dla przykładu, w moim zbiorze pierwszego znaczka, obejmującym 450 listów, około 25% pochodzi od Fabergé, co łatwo jest stwierdzić: listy bądź znaczki mają na odwrocie odręczną jego adnotację - kiedy, za ile i od kogo zostały zakupione.
W 1950 r. pewien zbieracz z USA (mówi się, że był to były polski dyplomata) oddał wiele materiału polskiego, pochodzącego ze zbioru Fabergé. na sprzedaż firmie aukcyjnej Harmer w Nowym Jorku.
Mirosław Bojanowicz (1906-1986), który w tym czasie był kupcem filatelistycznym w Londynie (f- ma Arthur Boyle Lim.) otrzymał bardzo późno katalog tej sprzedaży tak, że wysłał swoje oferty telegraficznie do Nowego Jorku, zapominając jednak dodać, że są one w dolarach. Telegram ten spowodował nieprzyjemną niespodziankę: firma w Nowym Jorku przeliczyła jego oferty w funtach angielskich (1 funt - 5 dolarów), czyli pięciokrotnie. Oczywiście prawie cały materiał otrzymał Bojanowicz, lecz po cenach pięciokrotnie wyższych, jak sobie wyobrażał.
Po otrzymaniu znaczków z Nowego Jorku Bojanowicz usiłował je zwrócić, lecz bez skutku. 
Uzyskał jednak możliwość spłaty rachunku na dłuższe raty. Pomimo tego nie mógł sprzedać tego materiału, zakupionego po tak zawyżonych cenach. Wobec powyższego materiał ten poszedł „na magazyn” i zapoczątkował zbiór ,,pierwszej Polski” Bojanowicza.
W USA w latach 1955/71 sprzedano licytacyjnie kilka wielkich zbiorów pierwszego znaczka: w 1960 r. - Richa, oraz w I97lr. - dr. Kozakiewicza z Chicago.
Obie te licytacje przeprowadziła f-ma Mercury Stamp Co. w Nowym Jorku, której właściciel Herbert Bloch był wielkim ekspertem, także polskich znaczków. W firmie tej pracował wtedy Włodzimierz Rachmanow, znawca pierwszego polskiego znaczka. Wiele ciekawego materiału z tych sprzedaży trafiło do Bojanowicza, szczególnie ciekawe ostemplowania ze zbioru Richa, przeważnie na listach.
Mając już dość pokaźny zbiór, Bojanowicz zaczął prezentować go na wystawach, lecz bez wielkich sukcesów. Dopiero w Warszawie na Polska’60 zbiór ten został odpowiednio nagrodzony w klasie narodowej Wielką Nagrodą Wystawy.
 
W roku 1965 za pośrednictwem f-my Gibbons z Londynu, Bojanowicz zakupił zbiór pierwszego znaczka polskiego, Myrona Steczyńskiego z Chicago.
Od lat siedemdziesiątych Bojanowicz pracował nad podręcznikiem o poczcie Królestwa Polskiego 1858-1870, Książka jego pt. „The Kingdom of Poland” ukazała się w 1979 roku. nakładem Królewskiego Towarzystwa Filatelistycznego w Londynie. Książka ta jest w zasadzie opisem własnego zbioru. W nie najlepszym fachowo tłumaczeniu na język polski, ukazała się w związku z Wystawą w Poznaniu w 1993 roku.
Bojanowicz sprzedał swój zbiór jeszcze za życia pewnemu wybitnemu włoskiemu zbieraczowi. Przez wiele lat nie był on pokazywany na wystawach filatelistycznych. Dopiero po śmierci właściciela, rodzina postanowiła go sprzedać. Szwajcarska firma aukcyjna Corinphila zwróciła się do mnie ze zleceniem dokonania szacunku tego zbioru. Po zaakceptowaniu mojego szacunku, spadkobiercy, a raczej ich adwokat, zlecili sprzedaż tego zbioru firmie Corinphila w Zurychu.

 

ZBIÓR MIROSŁAWA A. BOJANOWICZA NA AUKCJI W ZURYCHU

17 maja 1999 r. w lokalu firmy Corinphila w Zurychu odbyła się licytacja zbioru znaków pocztowych Królestwa Polskiego M.A. Bojanowicza. Była to 112 aukcja tej firmy. Oferowany materiał podzielono na 632 loty. Wydano piękny katalog - 110 stron z kolorowymi ilustracjami prawie wszystkich listów i znaczków. Mnie zlecono ekspertyzę całego zbioru. Wystawiłem kilkaset atestów lub potwierdzeń autentyczności, opatrzonych kolorowymi zdjęciami. Do sprzedaży trafił tylko materiał sprawdzony co do prawdziwości, jak i stanu utrzymania, ponieważ firma Corinphila udziela pełnej gwarancji na zakupione walory przez pięć lat, licząc od daty zakupu.
Przy cenach aukcyjnych podaję dwie liczby; pierwsza oznacza cenę wywoławczą, druga cenę przybicia, czyli sprzedaży. Do ceny sprzedaży dochodzi jeszcze prowizja firmy aukcyjnej w wysokości 15% oraz VAT - 7,5 %, Ostateczną cenę w walucie polskiej można wyliczyć orientacyjnie, mnożąc drugą liczbę przez 3 (np. 6O/100: cena zakupu 100x3 = 300 zł).
Znaczki i listy ze zbioru A. Fabergé oznaczyłem po drugiej liczbie literą F.
Pierwsza część sprzedaży obejmowała materiały historyczne i okres przedznaczkowy:

 

  • list z Krakowa z 1569 r. do księcia Ferrary i podpisem Montelupiego (250/ 2800) kupiony został telefonicznie,
  • list z 1774 r. ze stemplem CRACOVIA (1250/ 4200), (pierwotnie w zbiorze Miksteina, na licytacji zbioru Adlera w Nowym Jorku w 1974 r. osiągnął cenę 550 dolarów), Według mnie, istnieją tylko dwa prawdziwe listy z tym stemplem, jednym z nich był ten właśnie (fot. 1),
  • list z polskim stemplem Zamościa z 1780 r. (1500/2600); ze stemplem poczty austriackiej w tym mieście (850/850),
  • list z 1812 r. z granicznym stemplem opłaty Pułtuska (500/3000), adresowany do ks. Józefa Poniatowskiego ma znaczenie historyczno-filatelistyczne (fot. 2).

 

fot. 1

 

 

fot. 2

 

 

Dwie bardzo rzadkie całostki Ekspedycji Gazet w Warszawie (1000/1000 i 750/ 1300) sprzedano bardzo tanio, ponieważ nie są one znane za granicą.
Dział Legionów Polskich Jana Henryka Dąbrowskiego we Włoszech 1797-1806 reprezentowało 46 pozycji i de facto był zbiorem wystawowym włoskiego zbieracza Luciano Previato - autora broszurki na temat poczty legionu Dąbrowskiego, który kupił Bojanowicz. Drugą część zbioru Previato kupiłem przed laty w USA. Ceny za ten materiał, interesujący zarówno pod kątem historycznym, jak i filatelistycznym (wszystkie listy przesłane pocztą polową), były niskie, przeważnie sprzedano po cenie wywoławczej. Okazało się, że dla Włochów materiał ten był mało interesujący i za drogi. Z wielkich rzadkości był tam list gen. Dąbrowskiego, z nagłówkiem (kartuszem) w języku polskim (600/650) (fot. 3). Listu tego szukałem przez dwadzieścia lat, znając go z ilustracji w książce Previato. Listy wojskowe, przeważnie polskich generałów, osiągnęły ceny od 500-1000 fr.
Piękny list z Legionu Polskiego w służbie Królestwa Sardynii z 1848 roku przyniósł tylko 1000 fr. Przed rokiem kupiłem w Nowym Jorku podobny list ze zbioru dr. Kuderewicza, płacąc o wiele drożej, bo 2400 dolarów.
3 przesyłki balonowe z oblężonego Paryża z 1870 r. adresowane na tereny polskie, ale bez stempli nadejścia, przyniosły: 2500/2600, 2500/ 2600 i 2500/3000 franków (fot. 4 - p. II str. okładki).
Dział całostek rosyjskich użytych w Królestwie Polskim zawierał wiele rzadkości o statusie unikatowym. Trzy całostki Poczty Miejskiej ze St. Petersburga, w trzech różnych formatach, użyte próbnie przez Pocztę Miejską w Warszawie w 1858 roku, sprzedano:

  • format 132x105 mm, z dużym stemplem WARSZAWA, (6000/8000 F)
  • format 141x85 mm, z małym stemplem WARSZAWA, (6000/7500 F) (fot. 5 - p. II str. okł)
  • format 123x90 mm, z dwukrotnie odbitym stemplem numerowym “1” (3500/4600).

 

 

fot. 3

 

 

Wszystkie trzy posiadają unikatowe ostemplowanie znaku opłaty.
Dwie całostki rosyjskie, użyte przed rokiem 1860: za 20 kop, (2500/2600 F) oraz za 30 kop. (7500/8000) sprzedano tanio, bowiem obie miały mankamenty (za 30 kop. reperowana - fot, 6).
Polskie całostki Poczty Miejskiej w Warszawie (używane):

  • pierwsze wydanie prowizoryczne z 1859 r., mała koperta do biletów wizytowych za 1,5 kop., unikat (5000/15000 F) (fol. 7 - p. II str. okł.) oraz duża za 3 kop.(5000/8500 F)
  • wydanie definitywne z 1860 r., 3 kop. w ładnym stanie (3500/5000 F) (fot. 8 do 10 - III str. okł.).

 

 

fot. 6

 

 

 

Całostki 10 kop. wydania definitywnego z 1860r. (około 30 egz.) miały ceny wywoławcze od 300-600 fr. Jedna miała znak opłaty unieważniony rosyjskim stemplem ambulansowym linii kolejowej Warszawa - St. Petersburg. Nadana na stacji kolejowej w Tłuszczu do Warszawy, jest jedyną znaną polską całostką i takim ostemplowaniem (1750/3000). Dwie z uzupełniającą frankaturą pierwszym polskim znaczkiem, pomimo małych mankamentów tych znaczków, przyniosły wysokie ceny: z jednym znaczkiem (7500/16000) i z dwoma znaczkami (15000/28000) (fot. 9). Obie adresowane do polskiego zesłańca politycznego Rawicza w Orenburgu.
Sekcja ze znaczkami rosyjskimi użytymi w Polsce miała kilka rzadkości:

  • unikatowy list z pierwszym znaczkiem rosyjskim, skasowanym niebieskim miejscownikiem ze Zgierza (3500/4000)
  • list z pierwszym zn. rosyjskim z czerwonym stemplem GRANICA (5000/6000 F)
  • lisi z Rypina, z „pierwszą Rosją” unieważnioną dwujęzycznym stemplem (5000/8000)

Luźne znaczki „Rosji nr 1" z polskimi ostemplowaniami, przyniosły od 1000 do 1500 fr.
Kilka listów z drugiego okresu użycia znaczków rosyjskich (po 1865 r.), sprzedano bardzo dobrze: list z niebieskim stemplem ze Złotoryi na znaczku za 10 kop. z 1866 r. (750/1900 F) oraz list z 6-cioma znaczkami 3 kop. z błędnym tłem “V” ze stemplem Pniewo (500/3500 F).
Listy nadane w wagonach pocztowych cieszyły się dużym powodzeniem, bowiem na sali był największy zbieracz tego działu z Moskwy, który nabył większość tych listów, frankowanych znaczkami rosyjskimi bądź też pierwszym polskim znaczkiem.
Następnym działem był pierwszy polski znaczek z 1860 roku. Oferta była bardzo obszerna, bo obejmowała aż 335 pozycji katalogowych. Pierwsza część - 14 znaczków nie stemplowanych, była bardzo ciekawa i zawierała wiele rzadkości. Znaczki czyste z prawdziwą gumą sprzedano w granicach 1500 fr.; tylko jeden egzemplarz pochodzący ze sławnego zbioru Hinda z USA osiągnął (1250/ 2200) fr. Wysokie ceny osiągnęły dwie parki: pionowa z bocznymi marginesami (ex Tislowitz. fot. 10 - 15 000/22 000) i pozioma z fragmentami górnego i lewego marginesu (10 000/ 10 000).
W dziale używanych znaczków było dużo rzadkości, prawic wszystkie ze sławnego zbioru A. Fabergé:

  • pasek 3 szt. na wycinku, jeden znaczek z usterką „jajko” (5000/5000 F)
  • pasek 3 szt. na wycinku, jeden znaczek z uszkodzoną ramką (3000/4200 F)
  • pasek 3 szt. na wycinku ze stemplem nr 105 z Biłgoraja (2500/3000 F)
  • pasek pionowy czterech znaczków na wycinku, wszystkie z usterkami drukowania, z pozycji arkusza 11,21,31 i 41 (fol. 11 do 14- p. IV str. okł.) (5000/5000 F). Fabergé posiadał dwa identyczne paski, z tych samych pozycji arkuszowych z tym, że pasek Bojanowicza był w idealnym stanie. Oba paski ostemplowane stemplem numerowym 102 ze Zwierzyńca. Tutaj uwaga: większość istniejących pasków posiada ostemplowania Zwierzyńca, natomiast listy ze Zwierzyńca z tymi znaczkami są bardzo rzadkie.
  • poziomy pasek pięciu szt. na wycinku, ze stemplem numerowym 102 (fot. 12) (10 000/ 15 000 F), wielka rzadkość, ponieważ istnieje jeszcze tylko jeden pasek 5 szt. + 1 zn. w zbiorach Muzeum PiT we Wrocławiu.

Pozwolę sobie na sprostowanie opisu tego okazu z Muzeum. W literaturze podaje się, że jest to list, co nie jest zgodne z rzeczywistością. Znaczki te znajdują się bowiem na dużym wycinku strony adresowej, a nie na liście. Do listu brakuje tylnej strony koperty. Dobrze by było skorygować ten opis wg obowiązującej nomenklatury filatelistycznej.
W następnym dziale były listy (15 pozycji). Na uwagę zasługiwał list z Warszawy do Rewala, opłacony trzema znaczkami z pierwszego nakładu z 1860r. (5000/10 000). Bardzo wysoka cena, jak za taki list. Niestety, w zbiorze Bojanowicza był to jedyny okaz z frankaturą trzema znaczkami.
Znaczki z usterkami form drukowych i błędami drukowania stanowiły aż 89 pozycji katalogowych. Materiał w tym dziale był bardzo interesujący; wszystkie błędy, w tym „podwójny owal” oraz inne usterki form drukowych były reprezentowane na znaczkach nie używanych, używanych, a także w parkach i na listach. Niestety - za wyjątkiem kilku listów, ceny były bardzo niskie, przeważnie na poziomie cen wywoławczych - przy czym część znaczków nie została w ogóle sprzedana. Wyjątkiem był list z parką znaczków, w tym jeden z „podwójnym owalem” (2000/5500). Okazuje się, że zainteresowanie tymi błędami jest za granicą bardzo ograniczone. Nikt dokładnie nie wie, o co tak naprawdę chodzi.
Ostatnim działem były ostemplowania, przeważnie na listach (195 pozycji katalogowych). Była to chyba najlepsza część licytowanego zbioru, z wieloma rzadkościami ex Fabergé, Richa oraz dr. Kozakiewicza. Oto ciekawsze kolorowe unieważnienia pierwszego znaczka:

  • list z Paradyża - czerwony kasownik nr 18 (1500/3800 F),
  • list z Sandomierza z czerw, stemplem nr 108 (1500/3800 F),
  • list z Chmielnika z czerw, stemplem nr 122 (1250/3800 F) (fot. 13),
  • list z Działoszyna z niebieskim stemplem nr 194 (1750/3000 F),

Wszystkie listy z tymi kolorowymi ostemplowaniami pierwszego znaczka polskiego są jedynymi dotychczas znanymi.
Przepiękny, ozdobny list z Bełchatowa z niebieskim stemplem numerowym 180 oraz miejscownikiem w języku rosyjskim, też w kolorze niebieskim, przy cenie wywoławczej 5000 fr., przyniósł przybicie za 12 000 franków. List ten według mnie, z punktu estetyki i piękna jest najładniejszym listem ofrankowanym pierwszym znaczkiem (fot. 14). Muzeum we Wrocławiu ma podobny list na ten sam adres, lecz jest to zwykła koperta, i nie w tak pięknym stanie.
Do bardzo rzadkich ostemplowań na listach należy zaliczyć: Sieluń nr 46 (1500/1600 F), Tyszowce nr 101 (1000/1600 F), Iwaniska nr 110 (1200/1800 F), Łagów nr 111 (1250/2800), Kozienice nr 141 (750/750), Dobre nr 196 (850/ 1500), Czerniewice nr 313 (750/3000), Łanięta nr 314 (750/750).
Oferowane w tym dziale kasowniki i stemple ambulansów kolejowych przyniosły bardzo dobre rezultaty. Linia kolejowa Wierzbołów - St. Petersburg, odcinek przechodzący przez Królestwo Polskie, rosyjskie stemple numerowe ambulansów pocztowych na pierwszym znaczku polskim; list z kasownikiem ”12” (1500/2200 F), list z parką znaczków i stemplem ”14” (2500/3800 F), list ze stemplem ”15” (1000/2000 F). Dwa listy z Warszawy do Moskwy, pierwszy - ze znaczkiem skasowanym odręcznie i dodatkowo rosyjskim stemplem ambulansowym z literą A (2000/3800 F), drugi - ze znaczkiem skasowanym małym czerwonym stemplem WARSZAWA i z rosyjskim stemplem ambulansowym na odwrocie (2000/3800 F).
Listy ze stemplami ambulansowymi kolei Wiedeńskiej lub Bydgoskiej: „Poczta w Wagonie 1” (1000/1600 F), „Poczta w Wagonie 5” (linia Bydgoska) lecz list nadany w Piotrkowie na linii Wiedeńskiej (1750/2600 F).
Ostatnim działem, o którym należy wspomnieć, były listy z niezwykłymi stemplami pocztowymi; list z St. Petersburga do Moskwy, ofrankowany nieważnym na terenie Rosji pierwszym polskim znaczkiem, opatrzony w St. Petersburgu stemplem dopłaty za 10 kop. (1000/1900 F) oraz list z Warszawy do St. Petersburga, zwrócony z powodu nie znalezienia adresata. W Warszawie po ogłoszeniu tego listu wśród zwrotów i me odebraniu go przez nadawcę, opatrzony został nie opisanym dotychczas czerwonym stemplem: Nie zgłosił się / RETRO. '
Oprócz indywidualnych lotów zaoferowano dwie kolekcje składające się z listów oraz znaczków, poniżej 500 franków wartości, w nie najlepszym stanie lub zakwestionowanych przy ekspertyzie. Zbiór pierwszego znaczka: 60 listów i 250 znaczków oraz 375 listów z okresu przedznaczkowego (40000/42000). Drugi zbiór obejmował znaczki rosyjskie użyte w Królestwie Polskim: wśród 140 listów i kilkuset znaczków plus 190 listów przedznaczkowych była ogromna liczba bardzo rzadkich stempli numerowych, także kolorowych. Wywołany za 34000, sprzedany został za 36 000 fr. (plus 22,5%). Ciekawym faktem jest, że oba te zbiory kupił właściciel konkurencyjnej firmy aukcyjnej - Dawid Feldman z Genewy. Być może, że zbiory te będą parcelowane i pokażą się na aukcji u Feldmana. Ceny za te zbiory były bardzo niskie, szczególnie dla kupca Filatelistycznego.
Na koniec tego sprawozdania, moje wnioski. Na aukcji sprzedano definitywnie walory za 650 tys. fr. plus 22,5%. Część materiału aukcyjnego za ok. 200 tys. fr. wg cen wywoławczych, nie osiągnęła limitów lub nie znalazła odbiorców. Dużo z tej pozostałości sprzedano później z wolnej ręki po cenach wywoławczych plus 22,5%.
Obserwując przebieg aukcji, jak też śledząc zlecenia pisemne, muszę stwierdzić, że główne zainteresowanie skupiło się na rzadkościach i ciekawych listach, co spowodowane było intensywną reklamą i oczywiście wspaniale wydanym katalogiem, z kolorowymi zdjęciami i z opisem, zaznaczającym stopień rzadkości poszczególnych walorów.
Część rosyjska poszła bardzo dobrze, lecz był to specjalistyczny dział, interesujący raczej zbieraczy znaczków rosyjskich. Filatelistyka rosyjska była przez 70 lat odseparowana od międzynarodowego rynku filatelistycznego. Obecnie zbieracze rosyjscy, oczywiście ci, którzy mają pieniądze, mogą uzupełnić swoje zbiory. Na sali był obecny wielki zbieracz moskiewski specjalizujący się w ostemplowanych i listach z ambulansów pocztowych na kolejach rosyjskich, który nabył też większość walorów z tego działu. Kilka wielkich rzadkości nabył pewien Chorwat - przedsiębiorca z Austrii. Jest to nowy zbieracz pierwszego znaczka polskiego i mam nadzieję, że jego zapał potrwa trochę dłużej.
Wiele listów zakupił niemiecki zbieracz, od dawna interesujący się pocztą Królestwa Polskiego, który jest posiadaczem unikatowej całostki polskiej 10 kop. z dodatkową frankaturą z ząbkowanym znaczkiem rosyjskim, wyd. 1858 r. Piękny list z Bełchatowa zakupił młody kupiec niemiecki, który specjalizuje się w handlu klasycznymi znaczkami.
Moja ocena poziomu cen uzyskanych na licytacji jest raczej pesymistyczna. Wysoko sprzedano „rodzynki'", lecz wiele znaczków i listów nie osiągnęło cen, odzwierciedlających ich prawdziwą wartość. Kilkanaście listów z ostemplowaniami naprawdę bardzo rzadkimi, można powiedzieć unikatowymi, sprzedano po 500-800 franków, co było wielką i niepowtarzalną okazją dla zbieraczy tego działu. Z drugiej strony trzeba też zauważyć, że czasy wielkich zbieraczy, takich jak dr Kozakiewicz i dr Mazepa z Chicago, czy Jan Poulie, należą już do przeszłości.
Jest jeszcze jeden przykry aspekt tej sprawy do poruszenia, a mianowicie fakt, że zainteresowanie jedynym klasycznym polskim znaczkiem jest obecnie w Polsce znikome. Można to tłumaczyć brakiem tego rodzaju materiału na polskim rynku, jak też bardzo ograniczonymi możliwościami finansowymi przeciętnego zbieracza w kraju. Z drugiej strony uważam, że powodem nie zainteresowania jest brak odpowiedniego wychowania zbieraczy, szczególnie młodszych, w kierunku zachęty do klasycznego zbieractwa, które de facto wymaga jednak pewnego przygotowania filatelistycznego. Być może też, że intencje polskiego handlu filatelistycznego idą w kierunku łatwizny, to jest obrotu towarem, który łatwo jest nabyć, jak też później łatwo sprzedać.
Ten brak polskiego zainteresowania pierwszym znaczkiem odbił się przy licytowaniu walorów ze zbioru Bojanowicza. Na sali był tylko jeden kupiec z Polski, i to nie zainteresowany kupnem z tego zbioru. Nie było też żadnego z ekspertów Polskiego Związku Filatelistów, których już „z urzędu” tego rodzaju aukcja powinna interesować (do ekspertyzy pierwszego polskiego znaczka autoryzowanych jest w PZF 17 ekspertów). Również trudno zrozumieć brak zainteresowania tą aukcją ze strony Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu, Wiele obiektów aukcyjnych uzupełniłoby doskonale skromny zbiorek pierwszego znaczka polskiego w tym Muzeum. Oczywiście kwestia finansowa nie jest łatwa lecz sądzę, że Centralny Zarząd Poczty Polskiej ,na pewno znalazłby jakieś środki na sfinansowanie zakupów, gdyby był poinformowany, jak ważny materiał dla historii poczty polskiej oferowany był na tej aukcji.
Tutaj chciałbym poruszyć też sprawę reaktywowania Rady Muzealnej. Gdyby ona istniała i zasiadaliby w niej poważni filateliści, na pewno wystąpiłaby z inicjatywą zakupu niektórych obiektów dla Muzeum. Szkoda, była to bowiem wielka okazja dla Muzeum, która prawdopodobnie już długo się nie powtórzy.
W każdym razie licytacja ta była dużym wydarzeniem w świecie filatelistycznym i dzięki reklamie firmy CORINPHILA, obecnie największej firmy aukcyjnej na świecie, na pewno zwróciła uwagę na ten dział klasycznej europejskiej filatelistyki, tak mało znany za granicą.
ZBIGNIEW MIKULSKI St. Gallen, Szwajcaria

Wstecz